graphics CC0
Tomasz Kucina
Dzban–
(głuchoniemy Apollo po urlopie – gag proabstynencki)
mówią dzban!
Parnasu nektary – jak potop
i czółno Deukaliona
spragnieni płyną w rausz – epoki
cierpiałem…
byłem niczym ambrozja
mój dzban
uszaty rarytas bogów
pod ulewą monopolów…
gdy ona przyszła
na plenum góry uciech
zrobiło się parno
wpadła – ze swoim naczyniem…
jej dzban nagle
aż spocił ze wzruszenia
uśmiechał pełnią
po same uszy…
w jego podbrzuszu nie było
widać dna
( a twierdzą – że dzbany nie mają duszy )
guzik prawda…
stał się pękaty
ciepły
z zawartością
do – i od – połowy
lecz
Pyrra wypiła wszystko
to znaczy z mojego gąsiora
suchy los Deukaliona
mocno przytartej politury
i oberwało się
gliniane
ucho…
odtąd
popijam z jej dzbana
herbatki – udając
głuchego…
jem
z Pyrrą
gzik
i… rzucam kamieniami
—