graphics CC0
Tomasz Kucina
Chors w Tucholi(s)–
[lunarna pieśń neosłowiańska nie z metropolis]
Chors – księżycowy władca nocy
choć go ubywa – wciąż nad nami
las dawno cieniem drzew zatoczył
od bóstw lunarnych – co z wilkami
tańczyć by mogły każdej nocy
we mgle jak Nimfy – usta sine
wyją komórki – świecą w oczy
szumią jesiony wiatr w olszynę
Chorsa wołamy zimne – bose…
tańczmy! na nieba tle – cekiny
księżyc wycharsły wciąż nędznieje
pieją Rusałki że już rano
pod horyzontem kruczy – Czejen
składa pióropusz oraz namiot
Chorsa kurują słowiańskie Zmory
od witaminki „c” kwaśnieje
a Świtezianki – już bez kory
gibkie panienki winko grzeje
Chorsa wołamy zimne cory…
tańczmy! – bo niebo całkiem dnieje
biwak w dorzeczu Brdy i Wdy
deszcz tnie z Równiny Charzykowskiej
plemię słowiańskie z zimna drży
a Świtezianki – w kieckach w groszki
to nocka Chorsa lunatyka
choć Luna ponoć – to kobieta
księżyc nad ranem wnet umyka
Chors ma (zapewne) – płeć faceta
Chorsa wołamy czemu znika…?
przyjdź! w nocy – my będziemy czekać
—
przypis: Chors – słowiańskie bóstwo „ubywającego” księżyca