graphics CC0
Tomasz Kucina
Paradoks statku Tezeusza–
tyle pożytecznych uczynków
by uzyskać status greckiego mitycznego Herosa
Tezeusz:
gdy odbiera maczugę zbójowi Perifetesowi
między greckimi egzonimami – Epidaurosem a Trojzenem
kończy się wreszcie zbójecki proceder i terror na Peloponezie
królewicz okalecza też Prokrusta który manipulował kończynami
przechodniów – w swoim łożu tortur
naciągając je lub amputując – pod ustalony pseudowymiar
zabija prędko olbrzyma Sinisa – za antyludzkie sosny
a w zapaśniczym turnieju upokarza łotra Skejrona Mickuna
pomimo muskulatury umytych nóg i protekcji – u paskudnego zółwia
dla badaczy mitologii ważniejszy jest jednak jego – okręt
a raczej słynny paradoks statku Tezeusza
według legendy uczonego Plutarcha – wstawiony do muzeum
to nim przybił Tezeusz do brzegów Attyki – po wojnie
zachowany dla potomnych – lecz pod wpływem
bezwzględnego czasu deski tego okrętu – zaczęły butwieć
wymieniano więc części na inne nowsze – choć podobne
aż końcu – w statku nie pozostała ani jedna oryginalna część
wkraczamy tu w: konstytutywną tożsamość bytu
nie potrafiąc już ostatecznie odróżnić – istoty od substratu
akcydentalnych elementów od atrybutów – ducha
rzymski jurysta Ulpian Domicjusz – nie miałby tu problemu
bo rzecz podstawowa ma według niego
przewagę nad ozdobnikami
ale – prawo cywilne – mówi że porzucone zbutwiałe deski
uzyskują status rzeczy niczyjej – nie należą zatem do Tezeusza
skoro tak – to i nie – do jego spadkobierców – Ateńczyków
generalnie przestają być nawet dziedzictwem mitologii
teoretycznie gdyby tak dokonać porównania i współczesnych smakoszy
alternatywnych płci – poza dwiema powszechnie rozpoznawalnymi
wpisać w paradoks tego mitu – staną się nagle niczyi…
jak ta rzecz porzucona i niepospolita
którą każdy łotr może przywłaszczyć – i zabrać do domu
czy o to chodzi – by własny statek udawał greka w obcym muzeum?
—