kocham swój Kraj. liryczny. ważny. rodzinny stróża Anioła. świat legend i zwyczajów użyty w słowach. godna jest polska historia uwielbiam miasta i sioła. lasek iglasty kocham górę. strumyk. morze na redzie i wolę od Himalajów a może nawet – od siebie. tu czas migruje z duchami w efemerycznej eklezji a ptaki wciąż wracają do swoich gniazd. gdzie w porcie stoi korab patriotycznej poezji. ludzi szanuję. doceniam ich jakość. TAK KOCHAM SWOJĄ OJCZYZNĘ. I WIEM… DOPRAWDY – ZA CO
swobodnym panem rzeczy uwielbiam być! przenocowałem zew przed wyprawą do Anglii snadnie ulokowawszy smutki w żelku jakiejś Selene światłem przez drinki: błękitna „bazuka”. seledynowy „spingtime cooler” refleks mnie trawi do jutra ma srebrna lampko od blasku supresantów – już dzwonek na barze!
mój hoker welurowy bez czterech liter? jak słodko nurkować w bagnie „bog snorkelling” i rekord Neila Ruttera nie będzie zagrożony moczary w czeluściach kraterów nitka na klamce i ząb mądrości wszystko co cenię wyrzucę z baszty w Marshwood
w pubie Bottle Inn – w hrabstwie Dorset miejscowi właśnie spożywają pokrzywę ofiarne ich czarne języki buzują w kokonach bąbli na wyspie Man rudzielce w cynowych wannach ścigają wiatr zaklęte w wodach portowych – ich wielkie brzuchy. agrarne pola. wzgórza i turlane sery
słowa pasterze: Lord Byron i William Blake; „niebieskie szczyty”. „wichrów szalone rozpacze”. „cierń w oku” w „pamiętnikach z Kefalinii” dusze co z wieszczów orgią „złej gwiazdy”… ich szczerość z wątpliwości takie zwątpienie jest szansą zbawienia?
wciąż kocham brytyjski rock <Morderstwa w Midsomer> przestroje gitar z Manchesteru