graphics CC0
Tomasz Kucina
Ntambo–
białe miasto Fulanów
w przeskoku przez jezdnię
zabieram ze sobą zebrę
powietrze dziwnie pachnie emalią
poczuć nozdrza
obudzić w sobie zirytowane zwierzę
zurbanizowanym rykiem syren
dotykam ludzkiego zgiełku
surowe miasto
nieujarzmionych klaksonów
zagotowane
ściekowych kratek czeluście
nieokiełznane
w jeansowych nogawkach
słychać kreci bulgot reakcji
to rozkład miejskiego mięsa
czarna zelówka
zawłaszcza białe pasma bruzd
konfiguracja prominentnej kultury
droga z wybroczyn asfaltu
w tym
rozbełtaniu absmaków
urzeka selektywny krajobraz
jak tryb rozkazujący lustrzanej architektury
na szybie szklanego upranego miasta
żyję z nią
żyję w niej. kraina niepowściągliwych przestrzeni. moja
introwertyczny przyśpieszacz kroków
taktometr szybkiego instynktu
ingerencja śladem stopy
w pasiaste muldy przejścia
które odtąd grozi
naszym trójwymiarem
wymyślam
industrialne słowa
podróżując w pozorach municypalnej jaźni
gdy bezustannie
czegoś szukam
z naprzeciwka
idzie zawsze ten sam czarny człowiek
na mój widok
z przekąsu wywinął siną ust oponę
zawsze go rozumiałem
robimy żółwia
stukamy w ramię
lecz nie zaproszę
do domu
może opętać mi żonę
—